Pszczoła

Pszczoły i Mrówki

W sąsiedztwie blizkiem były dwie rzeczpospolite,
Pszczoły w ulach, w mrowisku mrówki pracowite.
A że przyjaźń sąsiedzka dumy nie umniejsza,
Częste były dysputy: która z nich rządniejsza?
Przyszły czasy jesienne, aż na pszczoły strachy;
Poderżnął skrzętny bartnik wykształcone gmachy,
Powypędzał mieszkańców, wyprzątnął śpiżarnie.
Poznały wtenczas pszczoły, że zbierały marnie.
A mrówki, widząc smutne ich zbiorów ostatki,
Rzekły: lepsza jest mierność, niż zbytnie dostatki.

Daremna Praca

Nie chcąc się Jędrzej uczyć, zmazał abecadło,
Widząc się szpetnym, potłukł w kawałki zwierciadło:
Słysząc się złym, chciał stłumić wieść przemysły swemi:
Nie mógł się zrobić głuchym, a drugich niememi.

Jagnie i Wilki

Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie:
Dwa wilki jedno w lesie nadybały jagnie.
Już go miały rozerwać; rzekło: jakiem prawem?
Smaczneś, słabeś, i w lesie..... zjadły niezabawem.

Żółw i Mysz

Że zamknięty w skorupie niewygodnie siedział,
Żałowała mysz żółwia: żółw jej odpowiedział:
Miej ty sobie pałace, ja mój domek ciasny.
Prawda, nie jest wspaniały: szczupły, ale własny.

Doktor i zdrowie

Rzecz ciekawą, lecz trudną do wierzenia powiem.
Jednego razu doktor potkał się ze zdrowiem,
On do miasta, a zdrowie z miasta wychodziło:
Przeląkł się, gdy je postrzegł: lecz że blizko było,
Spytał go, dlaczegożto tak śpiesznie uchodzisz?
Gdzie idziesz? Zdrowie rzekło: tam, gdzie ty nie chodzisz.

Fijołek i Trawa

W cieniu drzew rozłożystych na pięknej murawie,
Zeszedł razu jednego fijołek przy trawie.
Ta się bujno wzmagała, on przejęty strachem,
Krył się, jak mógł; nakoniec wydany zapachem,
Gdy się z zguby sąsiada zazdrośny weseli,
Kosarze, i fijołki i trawę podcięli.

Wilk pokutujący

Wzięły wilka skrupuły. Wiódł łotrowskie życie,
Więc ażeby pokutę zaczął należycie,
Zrzekł się mięsa. Jarzyną żyjąc przez dni kilka,
Znalazł na polowaniu znajomego wilka;
Trzeba pomódz bliźniemu: za pracę usłużną,
Zjadł kawał mięsa; gardzić nie można jałmużną.
Spotkał jagnie nazajutrz samopas idący,
Chciał upomnieć, nastraszyć, zabił je niechcący.
Nazajutrz widząc ciele, że z krową nie chodzi,
Zabił je: takich grzechów cierpieć się nie godzi.
Nazajutrz gdy się pasły z krowami pospołu,
Niech się dłużej nie męczy, zjadł starego wołu.
I tak cierpiąc przykładne z dóbr świata wyzucie,
Chudy, gdy był grzesznikiem, utył na pokucie.

Paw i Orzeł

Paw się dął, sklniące pióra gdy wspaniale toczył.
Orzeł górnie bujając, gdy go w locie zoczył,
Rozśmiał się i przeleciał. Wrzasnął paw; w śmiech ptacy.
Nie znają się, powtarzał, na rzeczach prostacy.
Znają się, rzekł mu orzeł, wdzięk, cenić umieją,
Ale gardzą przysadą, i z dumnych się śmieją.

Chleb i Szabla

Chleb przy szabli gdy leżał, oręż mu powiedział:
Szanowałbyś mnie bardziej, gdybyś o tem wiedział,
Jak ja na to pracuję, i w wieczór i rano,
Żeby twoich bezpiecznie darów używano.
Wiem ja, chleb odpowiedział, jakim służysz kształtem,
Jeźli mnie często bronisz, częściej bierzesz gwałtem.

Podróżny

Gniewał się wędrujący i przeklinał bogi;
Że mu deszcz ustawiczny przeszkadzał do drogi.
Tymczasem z boku czuwał nań rozbojnik chciwy,
Puścił strzałę, ale że przemokły cięciwy,
Padła bez żadnej mocy. Zrazu przestraszony,
Kiedy poznał, że deszczem został ocalony,
Przestał bogi przeklinać, nie złorzeczył słocie.
Często, co złe z pozoru, dobre jest w istocie.
Paw

Król i Pisarze

Król jeden, pełen myśli i projektów dumnych,
Kazał spisać szczęśliwych rejestr i rozumnych.
Ten, co pisał szczęśliwych, znalazł bardzo mało,
Pisarzowi rozumnych papieru nie stało.

Sinogarlica

Dobrze czyni, kto zawsze z dobrymi obcuje,
I najlepszego miejsce nieprawe zepsuje.
Smutną sinogarlicę, na zdradnej zasadzce,
Złapał ptasznik przemyślny i osadził w klatce.
Trzy dni w mieście siedziała, czwartego uciekła,
A co niegdyś powtórnych związków się wyrzekła;
Śmielsza w kroku i z przeszłej śmiejąc się ofiary,
Za jednę utraconą znalazła dwie pary.

Chart i Kotka

Chart widząc kotkę, że mysz jadła na śniadanie,
Wymawiał jej tak podły gust i polowanie.
Rzekła kotka, wymówką wcale niezmięszana:
Wolę ja mysz dla siebie, niż sarnę dla pana.

Człowiek i Wilk

Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę:
Znaj z odzieży, rzekł człowiek, co jestem, co mogę.
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury:
Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry.

Prawda, Satyryk i Panegirysta

Rzadko kłamca z swojego rzemiosła korzysta.
Zeszli Prawdę, Satyryk i Panegirysta:
Chcieli od niej nagrody za podjętą pracę:
Jakeście zasłużyli, rzekła, tak zapłacę.
Wtem radośni od prawdy wzięli w podarunku,
Każdy pełne naczynie przyprawnego trunku.
Jaki był, skosztowawszy, poznali po szkodzie,
Pierwszy znalazł truciznę w żółci, drugi w miodzie.

Atłas i Kitaj

Atłas w sklepie z kitaju żartował dowoli;
Kupił atłas pan sędzic, kitaj pan podstoli.
Aże trzeba pieniędzy dać było kupcowi,
Kłaniał się bardzo nizko atłas kitajowi.
Gdy przyszło dług zapłacić, a dłużnik się wzbraniał,
Co rok się potém kitaj atłasowi kłaniał.

Zwierciadło pochlebne

Patrząc się we zwierciadło, a widząc się białą,
Lubiła go smaglawa, że jej pochlebiało.
Przyszła do niej znajoma, nierównie czarniejsza:
Gdy spostrzegła, że i tej szpetności umniejsza;
Zła, że i jej sąsiadce do gustu przypadło,
Stłukła w drobne kawałki pochlebne zwierciadło.

Ptaki i Osieł

Był dyskurs o słowiku: wdzięk jego śpiewania,
Rzekł czyżyk, tak jest miły, że aż do świtania
Od zmroku gotów jestem słuchać jego pieśni.
Toż samo powtarzali śpiewaczkowie leśni,
Toż samo i zwierzęta; osieł mało-dbały,
Gryzł chwasty na ustroniu;... więc się go spytały:
A ciebie, czy ten jego głos wdzięczny poruszył?
Mnie?... jakem się odezwał, zarazem go zgłuszył.

Dobroczynność

Chwaliła owca wilka, że był dobroczynny;
Lis to słysząc, spytał jej, w czemże tak uczynny?
I bardzo, rzecze owca, nie wiele on pragnie,
Moderat! mógł mnie zajeść, zjadł mi tylko jagnie.

Skąpy

Chciał się skąpy obwiesić, że talara stracił:
Żeby jednak za powróz dwóch groszy nie płacił,
Ukradł go pokryjomu: postrzegli sąsiedzi.
Kiedy więc osądzony na śmierć w jamie siedzi,
Rzekł, gdy jedni żałują, a drudzy go cieszą:
To szczęście, że mnie przecież bez kosztu powieszą.
Kotek

Pan i Kotka

Nie masz prawej przyjaźni, mówiła do pana
Kotka, syta połowem, i za to głaskana.
Jakto nie masz przyjaźni? pan na to odpowie.
Pieścisz mnie, rzecze kotka, bo ci myszy łowię.
Łowić myszy, pan rzecze, przysługi to znaczne.
Ale dla czego łowisz?... dla tego, że smaczne.

Człowiek i Suknia

Brał się pewien do pręta, chcąc wytrzepać suknię;
Ta widząc się w złym razie, żwawie go ofuknie:
A takażto jest pamięć na usługi, rzecze,
Bijesz tę, co cię zdobi, niewdzięczny człowiecze!
Rzekł człowiek: ja nie biję, lecz otrząsam z prochu,
Zakurzyłaś się wczoraj, dziś trzepię potrochu.
Wybacz, z przykrych sposobów, kto musi, korzysta;
Gdybyś nie była bita, nie byłabyś czysta.

Szczurek i Matka

Widząc, że z myszą igra, chwalił szczurek kota.
Rzekła matka do niego: fałszywa to cnota;
Na pozór on jest grzeczny, a wewnątrz jad mieści,
Najokrutniejszy taki, co gryzie, a pieści.

Sąsiedztwo

Zeszło żyto na ziemi leżącej odłogiem;
Cóż potem? kiedy zewsząd otoczone głogiem.
Grunt był dobry, chociaż go pług nigdy nie ruszył,
Byłoby z niego zboże, głóg wszystko zagłuszył.
Szczęśliwy, kto z równemi o granicę siedzi!
Zły głód, wojna, powietrze, gorsi źli sąsiedzi.

Wyszydzający

Żartował, a od śmiechu trzymał się za boki,
Na ślepego kompana patrząc jednooki.
Nadszedł, co krzywo patrzył: śmiał się; nadszedł stary,
I ten się śmiał, włożywszy na nos okulary.
Przyszedł nakoniec jeden z dobrze patrzających,
Żałował i wyśmianych i wyśmiewających.

Mądry i Głupi

Pytał głupi mądrego: na co rozum zda się?
Mądry milczał: gdy coraz bardziej naprzykrza się,
Rzekł mu, na to się przyda, według mego zdania,
Żeby nie odpowiadać na głupie pytania.

Jastrząb i Sokół

Niech zważa z kim ma sprawę, kto chce być junakiem.
Jastrząb, że się z niejednym dobrze spotkał ptakiem,
Chciał sokoły wojować: śmiał się sokół lotny.
Nakoniec z zuchwałości takowej markotny,
Porwał go; a gdy ostre szpony wskroś przebodły,
Rzekł: daruję cię życiem, boś dla mnie zbyt podły.
Szpecą sławę zwycięztwa, mdłe nieprzyjacioły,
Jastrzębie na przepiórki, orły na sokoły.

Woły krnąbrne

Miłe złego początki, lecz koniec żałośny.
Nie chciały w jarzmie chodzić woły podczas wiosny,
W jesieni nie woziły zboża do stodoły;
W zimie chleba nie stało, zjadł gospodarz woły.

Wilk i Owce

Wilk, chociażto ostrożny, przecię że żarłoczny,
Postrzegł ścierwo, chciał dostać, i wpadł w dół poboczny.
Siedzi w jamie, a wzdycha; wtem owieczki słyszy:
Patrzą w dół, aż wilk w jamie siedzi, ledwo dyszy.
Odezwał się nakoniec, rzekł do nich powolnie:
Nie wpadłem, za pokutę siedzę dobrowolnie;
Trzeba czynić pokutę za boje, za groźby,
Za to, żem was pożerał.... Owce zatem w prośby:
Wynidź z dołu,... nie wyjdę... my będziem podnosić....
Droży się wilk, nakoniec dał się im uprosić.
Jęły się więc roboty, i tak pracowały,
Że go ze dna samego jamy wydostały.
Wyszedł, a zawdzięczając nierozumnej kupie,
Pojadł, pogryzł, podusił wszystkie owce głupie.